W tym roku się udało , wyjechałam za Warszawę i narwałam kwiatów, teraz już są tylko na zdjęciach;))
Przepis bardzo prosty. Umyć gałązki delikatnie i zanurzyć w cieście dla naleśników. Poczekać żeby ciasto troszeczkę obciekło i smażyć na głębokim oleju.
Ja posypałam cukrem pudrem, ale można jeszcze jeść z lodami, z truskawkami lub bitą śmietaną.
Smakuję bardzo ciekawie , tak dziwnie i smacznie;)
Polecam, dopóki jeszcze jest czas, bo nie długo będą czarne groszki zamiast kwiatów;))
Hmm....ciekawe..
OdpowiedzUsuńSmażone kwiaty czarnego bzu. Z czymś takim się jeszcze nie spotkałam. Może wypróbuję
OdpowiedzUsuńwowo bardzo interesujace bede musiala sprobowac kiedys
OdpowiedzUsuńAż muszę spróbować ;)
OdpowiedzUsuńNawet nie wiedziałam, że to się jada hmmmm
OdpowiedzUsuńSą bardzo smaczne, ale w takiej postaci jeszcze nie próbowałam, wygląda niezwykle ciekawie :)
OdpowiedzUsuńHmm. Bzu jeszcze nie jadłam :)
OdpowiedzUsuń