Moje małżeństwo też jest Polsko - Ukraińskie i również mamy swoje przemyślenia o to jak jest na Ukrainie.
Ja jestem z Ukrainy , a mąż Polak. Byłam z mężem na Ukrainie dwa razy, w tym roku i w zeszłym na Wergili. Akurat fajny moment żeby pokazać nasze tradycje i zwyczaje. Mężowi się podobało.
A drugi raz byłam jesienią żeby pozałatwiać sprawy papierkowe i muszę powiedzieć że jestem pod wrażeniem, bo wszystko poszło gładko i sprawnie i bez żadnych łapówek o których tak często się wspomina w książce "Pokochać Ukrainę". Jednak coś się zmieniło i to na dobre.
Polecam serdecznie przeczytać tą książkę. Ja nadal mam nie dosyt, chciałam bym więcej. Książka skierowana głownie do Polaków, a ja jako Ukrainka miałam takie dziwne poczucie że już to wszystko znam i tylko sobie kolejny raz przypominam .
Teraz, to mam ochotę na podróż do domu w odwiedziny , a zwłaszcza w okresie świątecznym, żeby popróbować smaków dzieciństwa.
Ja jak jadę na Ukrainę, to koniecznie muszę kupić chałwy słonecznikowej, zefir, lody PLOMBIR , bo bez tego się nie da. A z Polski zawsze przywożę Ptasie mleczko.
Myślę ze nie jeden Polak mieszkający na stałe za granicą , tęsknie za smakami dzieciństwa i zwyczajami rodzinnymi - gdzieś tak po cichu...
Ja jestem z Ukrainy , a mąż Polak. Byłam z mężem na Ukrainie dwa razy, w tym roku i w zeszłym na Wergili. Akurat fajny moment żeby pokazać nasze tradycje i zwyczaje. Mężowi się podobało.
A drugi raz byłam jesienią żeby pozałatwiać sprawy papierkowe i muszę powiedzieć że jestem pod wrażeniem, bo wszystko poszło gładko i sprawnie i bez żadnych łapówek o których tak często się wspomina w książce "Pokochać Ukrainę". Jednak coś się zmieniło i to na dobre.
Polecam serdecznie przeczytać tą książkę. Ja nadal mam nie dosyt, chciałam bym więcej. Książka skierowana głownie do Polaków, a ja jako Ukrainka miałam takie dziwne poczucie że już to wszystko znam i tylko sobie kolejny raz przypominam .
Teraz, to mam ochotę na podróż do domu w odwiedziny , a zwłaszcza w okresie świątecznym, żeby popróbować smaków dzieciństwa.
Ja jak jadę na Ukrainę, to koniecznie muszę kupić chałwy słonecznikowej, zefir, lody PLOMBIR , bo bez tego się nie da. A z Polski zawsze przywożę Ptasie mleczko.
Myślę ze nie jeden Polak mieszkający na stałe za granicą , tęsknie za smakami dzieciństwa i zwyczajami rodzinnymi - gdzieś tak po cichu...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz